Przejdź do głównej zawartości

1. Zitacka, witam, kłaniam się.

Na wskutek szalejącego u mnie ostatnio cyklonu nowych pomysłów życiowych, rozmyślań na tematy egzystencjalne, kulinarne i językowe, doszło do tego, że wpadłam na pomysł założenia bloga. Kultura wymaga, bym przedstawiła się należycie obecnej bądź przyszłej czytelniczej gawiedzi.
Nazywam się Gniewosądka Dębowa i nie, nie jest to moje prawdziwe imię. Nim ktoś poczuje się przez to niezręcznie, spieszę wyjaśniać, że równie niezręczne jest dla mnie operowanie moimi prawdziwymi danymi w tak szalonym świecie jakim jest Internet.  Wolę być Gniewosądką Dębową (jako że jestem fanką słowiańszczyzny i pięknego przydomka tolkienowego Thorina Oakenshielda), która uroczo i miło brzmi. Jest wystarczająco poważna bym mogła od czasu do czasu rzucić błotem w głupotę ludzką, a wystarczająco lekka bym napisała czasem żart o weganach. Tyle o imieniu. Mieszkam w Wielkopolsce, ale urodziłam się na Mazowszu. Wschodnim Mazowszu. Tym Mazowszu, gdzie ludzie mijając cię na ulicy mają śmierć w oczach i życzą Ci podświadomie awarii prądu. Zajmuję się po trochu wszystkim, ale głównie maluję akwarele, gram na gitarze, czasem na skrzypcach, wyję do księżyca, oglądam seriale, filmy, czytam książki, słucham mądrych ludzi, głupich ludzi też, uczę się języków typu szwedzki, rosyjski… gdzieś tam też pracuję czasem często.
Tyle na dzisiaj. Zitacka z kurpiowskiej gwary nie znaczy nic innego jak Witajcie. Gdy przeprowadziłam się na drugi koniec Polski, odkryłam ze zdziwieniem, że jak w przypływie dobrego humoru powiem słowo w gwarze kurpiowskiej to usłyszę w odpowiedzi, że zaciągam po rosyjsku. I weź tu człowieku żyj.


Do napisania zatem.

Komentarze