Czasami są takie dni, że nie mam bladego pojęcia w którym rozdziale Ferdydurke znowu się pojawiłam. Takich dni było więcej za czasów uczęszczania na uczelnię, a ostatnio dzięki mądrze podjętym decyzjom było ich mniej. Toteż kiedy wybrałam się na spacer po mojej dzielnicy z przystankiem po piwo, zostało mi to w miły sposób przypomniane. Ulica numer jeden, idziemy kilkanaście metrów za grupą przesympatycznych Ukraińców, jeden z nich donośnym, pięknym głosem śpiewa disco polo, disco polo o miłości, disco polo stylizowane na folkową pieśń. Tak bardzo zapomniałam o moich codziennych absurdach, śmiesznostkach i miłych momentach, że nasłuchiwałam przez moment z którego kościoła grają i z jakiej okazji. Pan chłopak Ukrainiec poprawił nam skutecznie humor, pokrzykując radośnie w okolicach pustego rynku różne sympatyczne frazy typu Cześć Polacy! , Ukraina pije wódkę! . Domyślam się, że opis nie oddaje w pełni uroku całej tej sytuacji, ale dodajcie do tego równie urocze, czerwcowe, wieczorow...
Gniewosądka
Naturalne bądź nadnaturalne wynurzenia Dębowej dziewoczki znad warciańskich brzegów. Czasem będzie miło, czasem nie, a czasem nawet będzie kulturalnie. Bawimy się słowem, akwarelą, gitarą, skrzypcami, choć to ostatnie przypomina sadystyczny popis rzępolenia przed niewidzialną publiką.